Monika Dryl przekonuje, że mniej znaczy lepiej

Z aktorka Moniką Dryl, ambasadorką kampanii #kranujesz rozmawiamy o minimalizmie jako sposobie na życie i o tym, jak wyrwać się z zaczarowanego kręgu konsumpcjonizmu.

Czym dla Pani jest minimalizm?
Minimalizm to dla mnie świadome życie, podejmowanie właściwych wyborów, które będą dobre nie tylko dla mnie, ale także dla innych i dla środowiska. Mniej nie tylko nie znaczy za mało – mniej znaczy lepiej!

A może po prostu lubimy otaczać się wieloma rzeczami? Skoro nas na to stać?
Nie sądzę. Nadmierna ilość czegokolwiek raczej nas przytłacza. Zalegające ubrania w szafie, których nie nosimy, miliony prawie pustych samochodów stojących w korku, produkty spożywcze, których nie zdołamy zjeść, tony śmieci… To są złe nawyki, przyzwyczajenia jeszcze z czasów, kiedy zachłysnęliśmy się wolnością po upadku komuny. To jest rezygnacja z wysiłku samodzielnego myślenia. Nasze dzieci i my bombardowani jesteśmy reklamami, jest nam wmawiane, że czegoś potrzebujemy.

Czy możemy to zmienić?
Tak, możemy mieć wpływ na nasze życie. Mamy tę moc. Zmiany można wprowadzić od zaraz i od najprostszych rzeczy – np. od decyzji, by mniej kupować, a bardziej wykorzystywać coś, co już mamy – na przykład kran w kuchni czy łazience jako nasze źródło wody – również do picia.

Ale czy woda z kranu jest wystarczająco dobra, by ją pić
i zrezygnować np. z kupowania wody w butelkach?

Od dawna piję wodę z kranu. W domu mam przebadaną wodę i o to akurat warto zadbać. Badanie da nam pewność, że nasza kranówka nie jest skażona np. wadliwą instalacją czy czymś szkodliwym, co może się do niej dostać przez stare, zanieczyszczone rury. Poza domem (np. w restauracjach) również korzystam z kranówki albo mam butelkę z filtrem.

Czyli sugeruje Pani, że wodę należy przebadać?
Tak i najlepiej zrobić to z pomocą specjalistycznej firmy, np. J.S. Hamilton. Fachowcy z tej firmy dbają o to, by odpowiednio wykonać pobór próbki, a badanie odbywa się w laboratorium, które posiada akredytację.  Po „wszystkim” otrzymujemy sprawozdanie, gdzie jest jasno napisane, co zawiera nasza woda i czy na pewno nie występują w niej żadne zagrożenia. Jak już mamy tę pewność, możemy zrezygnować z zakupu wody butelkowanej i rozpocząć proces pozbywania się zbędnych przedmiotów.

Czy miała Pani taki moment w życiu, że powiedziała sobie – już dość, nie potrzebuję tego wszystkiego?
Tak i właśnie jestem na etapie pozbywania się zbędnych rzeczy.

Ten proces może być bolesny. Jak się za niego zabrać?
Wykorzystajmy chwilę – przed nami przedwiośnie, będziemy porządkować garderobę, robić drobne lub większe remonty w domach. Oceńmy surowiej niż zazwyczaj zawartość naszej szafy i usuńmy z niej wszystko, co zbędne. Potem zróbmy to samo ze szpargałami  ze strychu, piwnicy czy z ogrodu, opróżnijmy zakamarki naszych domów i mieszkań. Ja od tego właśnie zaczęłam zmianę mojego stylu życia – przestałam kupować i zaczęłam przyglądać się temu, co faktycznie mam w domu.

Mamy wyrzucić pamiątki albo ulubione stare swetry czy dziurawe ukochane dresy…
Bez przesady. Zostawmy to, co bliskie sercu. Niepotrzebne rzeczy oddajmy innym. Na szczęście żyjemy w czasach, w których dosyć często organizowane są wyprzedaże czy to osiedlowe, czy ogródkowe. Jest mnóstwo grup na portalach społecznościowych, gdzie można sprzedawać czy wymieniać przeróżne produkty. Są już także specjalne aplikacje, które do tego służą.

A poza tym, jak wyjść z zaczarowanego kręgu konsumpcjonizmu?
Ja przestałam po prostu chodzić do sklepów. Idę tylko wtedy, kiedy czegoś naprawdę potrzebuję. Najważniejsze pytanie, które zadaję sobie przy prawie każdych zakupach jest następujące: „Czy to jest mi na pewno niezbędne?”. Jeżeli tak, to pytam dalej: „Czy mogę to wypożyczyć albo kupić w second handzie?” Jeżeli nie, to kupuję wtedy najczęściej w małych, polskich firmach.

Proszę wymienić kilka rzeczy, których Pani już nie kupuje.
Mogę powiedzieć, że staram się nie kupować: nowych i plastikowych rzeczy, produktów z sieciówek, toreb foliowych (mam swoje z materiału), jedzenia zapakowanego w folię i plastik, płynów, kremów, kosmetyków, napojów w plastiku (mydła, żele, płyn do mycia naczyń mam w szklanych butelkach i uzupełniam w specjalnym sklepie), benzyny (zrezygnowałam z samochodu na rzecz hulajnogi i komunikacji miejskiej), mięsa (którego nie jem z powodów etycznych od 8 lat) i wreszcie butelek z wodą – bo piję kranówkę i zachęcam innych do jej picia. Właśnie dlatego zaangażowałam się w akcję #kranujesz, która również promuje picie wody z kranu pod warunkiem jej przebadania. Akcje takie, jak ta zmieniają mentalność społeczeństwa i zwiększają naszą świadomość zdrowotną i ekologiczną. Dają do myślenia, zachęcają żebyśmy żyli w coraz większej zgodzie z naturą – i o to właśnie chodzi, żeby zrobić mały krok w dobrym kierunku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *