Tak złej opinii jak glutaminian sodu nie ma chyba żaden inny dodatek do żywności. Jarosław Fiuczek doradca d/s surowców spożywczych w firmie Kaczmarek-Komponenty zapewnia, że ta substancja ma wiele naturalnych zamienników, więc producenci wcale nie muszą jej używać.
Sól monosodowa kwasu glutaminowego, czyli ów osławiony glutaminian sodu to substancja od dawna znana w kuchni, zwłaszcza dalekowschodniej. Jest dodatkiem do żywności, którego główne zadaniem polega na wzmacnianiu smaku i zapachu potraw. – Umożliwia to duża zawartość kwasu glutaminowego odpowiedzialnego za tzw. smak Umami, który stanowi dopełnienie dla czterech smaków podstawowych – słodkiego, kwaśnego, słonego i gorzkiego – wyjaśnia ekspert.
Warzywna alternatywa
Glutaminian sodu (E 621, MSG) wchodzi dziś w skład większości przetworzonych produktów żywnościowych. Bez niego trudno sobie wyobrazić dania instant, sosy, przekąski typu chipsy czy wędliny. istnieje jednak możliwość zastąpienia go innymi składnikami, które nie mają „złej prasy”, a posiadają wysoką zawartość naturalnie występującego kwasu glutaminowego. Należą do nich m.in. ekstrakty drożdżowe oraz ekstrakty warzywne m.in. z dojrzałych pomidorów czy roślin strączkowych (ekstrakty warzywne mają też ten atut, że są produktami całkowicie naturalnymi, co w dobie „czystej etykiety” ma kolosalne znaczenie). W kwas glutaminowy bogate są też: parmezan, wodorosty, owoce morza oraz grzyby.
Nie taki diabeł straszny jak go malują?
Jarosław Fiuczek zastrzega jednak, że przy wszystkich zaletach produktów mogących zastąpić glutaminian sodu należy pamiętać, że żaden z nich nie jest ani tak wydajny, ani tak tani jak on sam. Zapewne dlatego wielu producentów wciąż po niego sięga. Ekspert uspokaja jednocześnie, że najnowsze badania wykazują, że spożywanie glutaminian sodu w normalnych ilościach nie niesie za sobą żadnych negatywnych skutków. Problem tylko w tym jak z tą ilością nie przesadzić, skoro jest to substancja używana tak powszechnie.